Wiersze...

Wiersze...
Lech Kamiński

sobota, 10 września 2011

Złość

Złość


Rozlały się morza gniewu
zarozumiałości wyrosła zapora 
a na dworze ciepła jesień
wybarwiła się w pięknych kolorach

Mimo ze serca gorące
 złotymi nićmi związane
to paskudny potwór zarozumiałości
piękną jesień w ponurą czerń zamienia

Grają surmy wojenne
kto kogo bardziej przydusi
rozstrzygnięcia być nie może
tylko płacz i łzy do poduszki

Zła duma popsuła wszystko
zarozumiałość - urosła pod obłoki
z góry patrzy na drugiego człowieka
wskazuje mu miejsce 
- ma być spokój

Przecież serca  te same
w jednym poezji biją rytmie
ambicją - nie pisze się wierszy
zarozumiałość - jest dla nich pustką


Wiersze warto pisać choćby dla jednego czytelnika


piątek, 9 września 2011

Jesienne ognisko


Jesienne ognisko

Jesień na kartofliskach porozpalała ogniska
zapach pieczonych ziemniaków i dym
usiądź z nami – nazbieraj sobie ciepła
powspominamy czasy 
gdy świat naszą młodością żył

Będziemy wpatrywać się  w ognia błyski
szukać wspomnień w blasku chwil 
wypatrywać w iskrach kolorów złotej jesieni 
i  twoich oczu dziewczyno, blasku gwiazd

Będziemy wspominać naszą wiosnę 
 jeszcze pozostał jej w ustach smak 
gdyśmy ruszali w świat - w chmurach głowy
a za nami, pozostał młodzieńczy czas

Piękniejsze wtedy były kwiaty 
miłością naszych serc nawożone
świat był przyjazny, takie czasy
noce na dworze w zapachu łąk

I byłaś ty, piękna dziewczyno
lecz tobie los lodowate serce dał
 swym wzrokiem zgasiłaś  uczucie moje
jak ognisko, niepotrzebne nikomu już
…...................................
Widzę co dzień Twoje oczy dziewczyno


czwartek, 8 września 2011

Anioły żniszczenia


Anioły zniszczenia

Kosmos życia wysłał patrol
na trzecią planetę - od słońca
tę - która kolorami zieleni
mieni się, w słonecznym układzie

Przybyli i zobaczyli miasta
dwa, skłócone wzajemnie
walczyły ze sobą o wszystko
o ziemię, którą zgarnęli
- od Boga

Wysłano patrol na ziemię
prowadził go sam Wędrowiec
wylądował w okolicy doliny Siddim
i poszedł - pieszo o miasta
pukał tu od domu do domu

Nikt mu otworzyć nie raczył
podzielić się kawałkiem strawy
kubkiem wody pokrzepić
woleli bardziej swoje zabawy

Jeden Lot poczciwy się znalazł
który współczuł losowi wędrowca
nakarmił go, winem napoił
do snu ułożył, by odpoczął

Lecz nieżyczliwi sąsiedzi
wydali Wędrowca w Piłata ręce
ten go w wieży uwięził
potraktował - jak szpiega
nie brata

Patrol wysłał groźbę na ziemię
wędrowca uwolnić należy
pod groźbą zniszczenia Gomory
pod groźbą spalenia Sodomy

Ale lud ich, zadufany
w swe obronne mury
wyśmiał groźby patrolu
zlekceważył je sobie
nie poczynił skruchy

Spadły na ziemie
dwa przerażające anioły
ostrzeżono tylko Lota
by opuścił - teren zniszczenia

Anioły użyły atomu
by spopielić miasto niezgody
w ogniu spłonęła Gomora
w pył spalili się jej ludzie

Patrol ponowił żądanie
natychmiast zwolnić wędrowca
gdyż to samo z Sodomą się stanie
w stosie atomu zniknie na zawsze

Warunek był nie do spełnienia
gdyż Piłat się zbytnio pośpieszył
zostały z wędrowca szczątki
teraz je wydano Lotowi

Ostrzeżono tylko Lota
to On był jedynym sprawiedliwym
uciekaj z miasta Locie
i broń Boże nie patrz do tyłu

Lot zebrał całą rodzinę
ruszyli w daleką drogę
zabronił zaglądać do tyłu
gdyż nie wolno zaglądać - w ogień

Anioły znów spłynęły z nieba
zemsta - też była okrutna
stos atomowy ogniem zapłonął
niszczył miasto wichrem i błyskiem

Lot przyśpieszył kroku
by uciec stąd jak najdalej
lecz zwyciężyła ciekawość żony
spojrzała i poraziło ją błyskiem

Padła żona rażona
na pomoc było za późno
z dwóch miast bogatych i wielkich
została popiołu polana

To zdarzenie pamięta historia
pamięta także i biblia
tak się zawsze dzieje
gdy zarozumiałość jest wielka
sięga - do samego nieba

Więc pilnuj się poeto
by miłe uszu słowa
nie uderzyły do głowy
ona jest zawsze krucha

Leszek K.

Dzięki Ci

Dzięki ci

Za twój uśmiech
namalowany 
wiosennym deszczem
- kolorami jesieni

Będę pisał wiersze
to moje myśli 
czy piękne

Mam nadzieje
że one
choć odrobinkę
błysną dla ciebie
- uśmiechem

Na życie 
znojne i trudne
na naszych chorób tysiące
by uśmiech 
męża czy żony
codziennie błyszczał

Jak słońce


środa, 7 września 2011

Jesień


http://www.youtube.com/watch?v=4QbC5Xghs28&feature=related

Jesień

Zobaczyłem dziś babie-lato
znak wczesnej jesieni 
frunęło z pajączkiem przez łąkę
jedwabiem iskrzyło się w dali

Słoty jesiennej zwiastun i dżdżów 

wtorek, 6 września 2011

Wrzesień



Wrzesień

Przywitał nas chłodem
 przenika przez stopy rosą
kwiaty
jeszcze nie ścina  mrozem 
ale owoców - daje nam kopy

Gospodynie robią przetwory
powidła słodkie na zimowe wieczory
grzyby się suszą w kominie
a słoneczniki

One jeszcze się słońcem cieszą

poniedziałek, 5 września 2011

Ty



Ty 

Będę cię szukał - w pustyni miast 
gdzie świt rozświetla życie 
będę pytał kwiaty 
czy to ta pani 
- która powstała z moich snów 


niedziela, 4 września 2011

Cisza

Cisza


Najpiękniejszym z marzeń jest cisza 
ona łka do Ciebie  miłością
łzy leje strumieniami srebra
czasem powietrza jej brak 

Nocami gnieździ się poduszką 
obrazów tworzy tyle że aż strach 
często tworzy fałszywe - ze kocha 
przecież wiesz  sam jaka ona  jest