( z internetu )
Zmierzch
Wygasza słońce
skrył je gdzieś daleko za lasem
ostatnie przebłyski krwawą barwą się mienią
tylko długie szarości cienie grożą
Na tle srebrnego nieba gołe gałęzie
drzewa kierują do nieba
chcą jeszcze na chwilkę dla siebie
pazurami - zatrzymać słońce
Sięgają wysoko gałęziami
wiatr się zmroku przeraził zamarł
ptaki ucichły zmartwione bardzo
że ponownie dzień się na nich obraził
Pora odpoczynku nastała dla świata
niezbędna po dziennym znoju
ptaki przerwały swe głośne nawoływania
zadumały się nad swym losem
podobnie ludziom
Jutro znów wstanie słońce
dzień uśmiechy odda ludziom
kawa z rana i uśmiech żony
pięknie zabarwi poranne wstawanie
Lech Kamiński
Wygasza słońce
skrył je gdzieś daleko za lasem
ostatnie przebłyski krwawą barwą się mienią
tylko długie szarości cienie grożą
Na tle srebrnego nieba gołe gałęzie
drzewa kierują do nieba
chcą jeszcze na chwilkę dla siebie
pazurami - zatrzymać słońce
Sięgają wysoko gałęziami
wiatr się zmroku przeraził zamarł
ptaki ucichły zmartwione bardzo
że ponownie dzień się na nich obraził
Pora odpoczynku nastała dla świata
niezbędna po dziennym znoju
ptaki przerwały swe głośne nawoływania
zadumały się nad swym losem
podobnie ludziom
Jutro znów wstanie słońce
dzień uśmiechy odda ludziom
kawa z rana i uśmiech żony
pięknie zabarwi poranne wstawanie
Lech Kamiński